Gości online: 2 ![]() ![]() ![]() ![]() |
MIĘDZY GALERIĄ A ANTYKWARIATEM
Jeśli ktoś z Czytelników zechce się cofnąć do felietonu nr. 42 to przeczyta tytuł: "NIGDY NIE JEST TAK DUŻO, ŻEBY NIE MOGŁO BYĆ WIĘCEJ". Zgadzam sie z tym - przecież sam to napisałem. Zapomniałem tylko dodać, że... nie zawsze! Każdy antykwariusz powie, że jeśli chodzi o zamówienia składane przez klientów, to niekiedy wydaje się, że "za dużo" - jest nawet, gdy zamówienie dotyczy tylko jednego (!) obiektu. Gdzie tkwi sedno tego paradoksu? To proste: w dostępności zamawianego obiektu. Jeśli ktoś zamówi u mnie 30 stołów dębowych, to szast-prast... i gotowe. Zbiorę je z rynku w tydzień. 40 stołów też się załatwi, interes ogranicza tylko wysiłek organizacyjny i zasobność klienta. Żadna wielkość zamówienia nie jest w tym przypadku "za duża". Jeśli ktoś zamówi u mnie jedną (powtarzam: JEDNĄ!) akwarelę pomorskiego malarza o nazwisku OTTO PRIEBE (rodem ze Schlawe czyli ze Sławna, gdzie się urodził i żył do 1945 r.), to jest to właśnie "za dużo". Mam takie zamówienie od dwóch lat i... kiszka z chrzanem! Mimo śledzenia rynku europejskiego poprzez Artprice, Lottissimo i poprzez internet - nic nie mogę upolować. Ostatni raz dwie akwarele tego świetnego twórcy miałem 11 lat temu.
Może od razu umówimy się na 50 obrazów hurtem?
Żeby się komuś nie wydawalo, że ja szarżuję, od razu oświadczam: takie zlecenie przyjąłem w 2001 roku i z uśmiechem na ustach zrealizowałem. ![]()
Wśród 50 skupionych dla Pana Ś. obrazów - około 40 przedstawiało kutry na morzu, w zatokach, na polderach itd. To była ulubiona tematyka tego marynisty. (Patrz na lewo).
Ta ogromna transakcja nie mogła przejść niezauważona na rynku antykwarycznym. Gdy zaczynałem skupować obrazy Rudolfa Priebego kosztowały one na rynku aukcyjnym w Niemczech 300 - 500 Euro, a w polskich domach aukcyjnych, galeriach (i u mnie) 3000 - 4000 zł. Gdy się rynek zorientował, że jakiś szaleniec kupuje tego malarza hurtem - ceny w polskich domach aukcyjnych doszły do...10 - 12 tys. złotych!!! A wtedy ja już byłem po transakcji, przestałem kupować i.... nastapił krach. Pośrednicy władowali pieniądze w kilkadziesiąt obrazów Priebego, ulokowali je w polskich domach aukcyjnych, a tu.... cisza! Właściciele tych obrazów zachodzili w głowę: gość napędzający rynek powiedział: "STOP!"? Czy może umarł? Albo posadzili go do ciupy za spekulacje? A powód był prosty - Pan Ś. miał już komplet zamówionych obrazów. Ceny zaczęły spadać. Dzisiaj sprawdziłem na Artprice: można kupić typowy obraz olejny tego artysty (60 x 80 cm) za 200-300 Euro, ale widziałem dwie oferty aukcyjne z ceną wywoławczą wręcz obraźliwą dla autora: 100 Euro!!!!. Po zakończeniu tej transakcji ja też zamówiłam coś u Pana Ś. Znalazłem w USA, ściślej w Miami, ofertę małego jachtu motorowego z "wynalazkami" do wędkarskiego połowu ryb, a mam patent sternika i jestem wędkarzem... Pan Ś ten jacht dla mnie kupił, a ja zapłaciłem... znów obrazami. Pan Ś. nadał jacht frachtem morskim, ja odebrałem go w Hamburgu. Pierwsze, co zrobiłem, to strzeliłem na burtach napis: "www.antykibukowski.pl". Potem z jachtem zaczęły się problemy, bo w transporcie przez ocean uszkodzono ster - ale to już całkiem inna historia...
Ten obraz Rudolfa Priebe "Pejzaż z Syberii" (zakupiony wówczas) - mam do dzisiaj... Jacek Bukowski ![]() Odwiedziny: 1129 Copyright by SMARTNET |