Gości online:   4

       

 

MIĘDZY GALERIĄ A ANTYKWARIATEM 


               Na poprzedniej stronie, tam, gdzie jest spis wszystkich felietonów, widzą Państwo różne obrazki. Przed każdym felietonem umieszczam foto lub rysunek, który jest mniej lub bardziej związany z treścią. Zdjęcie poprzedzające niniejszy felieton jest fotografią dwóch egzemplarzy obiektu będącego bohaterem tego felietonu.


Poszukiwany Hannibal


              Zdjęcie przedstawia bardzo znaną figurę porcelanową firmy Rosenthal, sygnowaną znakiem Kunstabteilung (Oddziału Sztuki) w Selb, z roku 1936. Na ten portret końskiego championa Hannibala, którego imię znajduje się na postumencie, polowałem kilka lat. Pojawiał się w literaturze przedmiotu, pojawiał się na aukcjach, ale nie udawało mi się go kupić. Jest tak piękny, że postanowiłem go jednak zdobyć nie bacząc na trudności. Wreszcie się udało, tak dobrze się udało, że - jak widać na fotografii, zdobyłem od razu dwie sztuki. Właśnie wtedy, gdy sam kupiłem pierwszego Hannibala, jakiś klient przyniósł w komis drugi egzemplarz. 

              Gdy zrobiłem zdjęcia i zająłem się opisem tej figury na stronie internetowej, w osłupieniu stwierdziłem, że jako antykwariusz potrafię wiele powiedzieć o autorze rzeźby, ale nic o koniu, który został sportretowany, którego pysk jest tak piękny i na którego tak uparcie polowałem...
              Autorem figury był Albert Heinrich Hussmann żyjący w latach 1874 - 1946, znakomity rzeźbiarz niemiecki urodzony w Cuxhaven, osiadły w Berlinie (tam studiował w Hochschule für Bildende Künste). Hussmann był przede wszystkim WYBITNYM PORTRECISTĄ KONI. Specjalizował się w dramatycznych obrazach rzeźbiarskich takich jak: „Sterbende Amazone", "Don Quijote", "Fahrender Ritter" itp. Bardzo wcześnie ujawnił swój talent - już od 1899 r. brał udział we wszystkich wielkich dorocznych Wystawach Sztuki, zdobywał medale i nagrody, projektował pomniki. Te jego amazonki, rycerze, postacie historyczne i literackie - a wszystkie na koniach, lub z końmi - miały duże wzięcie.
              Podjął też rzeźbiarz (jak widać na foto) współpracę z Rosenthalem trwającą kilka lat.

              W interesującej nas figurze Hussmann sportretował jedynie głowę Hannibala, a oddał ją w białej porcelanie biskwitowej (bez glazury), bo wiedział, że wzmocni w ten sposób artystyczny efekt. Na glazurowanym postumencie w kolorze kości słoniowej autor skromnie pominął swoje nazwisko, dał jednak imię konia: Hannibal.
              No i tu się zaczyna zagadka. Kim był Hannibal? Że koniem, to jasne, ale dlaczego zasłużył na ten portret? Jakiej był krwi, po jakich przodkach? Co wygrał? Jakie miał tytuły? W jakiej stał stajni, czyją był własnością? Kiedy żył? Co sprawiło, że znany rzeźbiarz się nim zajął?
              Klienci mojego antykwariatu o to pytają, a ja jestem ciemny jak tabaka w rogu, mimo, że jestem synem oficera 15-ego Pułku Ułanów Wielkopolskich i o koniach powinienem dużo wiedzieć. Mój ojciec jeździł, a głównie skakał na konkursach skoków na dwóch koniach o niewyszukanych imionach: Tarzanie i … Taksówce! Trofea przez te konie zdobyte musiałem jeszcze długo po wojnie czyścić w każdy piątek, taki był mój synowski obowiązek. To jednak nie pomogło mi w odpowiedzi na pytania związane z Hannibalem.

              Oczywiście, jest obecnie w Polsce nieco koni o tym imieniu (sprawdziłem), z rodowodami, a jakże, ale trudno podejrzewać, że Hussmannowi udało się stworzyć figurę konia, który miał się narodzić wiele lat później i do tego w Polsce. Z całą pewnością też nie chodziło mu o dr. Hannibala Lestera, sadystycznego mordercę znanego z literatury i filmu…

             Kiedyś na łamach periodyku „Konie i Rumaki” też pisałem nieco felietonów. Zapytałem więc: czy ktoś z Czytelników czytających to fachowe pismo odpowie na pytania dotyczące Hannibala?
Nikt się nie odezwał.
            

             Wychodzi na to, że Hannibal chce mnie zrobić… w konia.

                                                                    Jacek Bukowski

 

  JEDNAK INTERNET TO POTĘGA!

W dniu 30 sierpnia 2016 roku (2 albo nawet 3 lata po napisaniu tego felietonu) odezwał się miły i uczynny Czytelnik, p.Wojciech J. i podesłał link do internetowego materiału o Hannibalu! Każdy, kto to przeczyta zrozumie, dlaczego ten koń doczekał się rzeźbiarskiego portretu. Oto ten link:

 
A Panu Wojciechowi - WIELKIE DZIĘKI !
Drukuj | Powrót do listy


stat4u

Odwiedziny: 3053

Copyright by SMARTNET