Gości online: 7 ![]() ![]() ![]() ![]() |
||
MIĘDZY GALERIĄ A ANTYKWARIATEM
Gdzieś w latach 30-ych zeszłego stulecie świetny satyryczny poeta Jerzy Jurandot napisał "Balladę o jednej Wiśniewskiej". Opracowana muzycznie na nutę tzw. ballady podwórkowej - robiła wspaniałą karierę. Zwrotek ma 10, treść frywolną, opowiada o tym, że pewien hrabia zdradzał hrabinę z "niejaką Wiśniewską" a skończyło się to oczywiście krwawymi porachunkami i teraz wszyscy troje leżą w jednej mogile.
W końcówce lat 1970-ych prowadziłem jako konferansjer dużą imprezę estradową dla polskich robotników pracujących w ówczesnej Czechosłowacji i tą wlaśnie fantastyczną balladą wybitny nasz estradowy aktor Jarema Stępowski (którego specjalnością były knajackie, szemrane teksty) rozbawił mnie i słuchaczy do łez. Tekst znałem na pamięć, ale wykonanie było boskie! Druga strona hrabiny Wiśniewskiej A z drugiej strony, czyli "a tergo" był... drugi obraz. Właściwie fragment innego - z całą pewnością niemieckiego - obrazu batalistycznego. Dwóch jeźdźców w pruskich mundurach i typowych germańskich pikielhaubach, na koniach z ciężkimi zadami. Zady były całe, ale nogi koni ucięte, wyraźnie było widać, że malarz wyciął fragment jakiegoś, być może uszkodzonego, niemieckiego obrazu i na odwrociu malował hrabinę, która pospieszyła z wyjaśnieniami: * * * Syndrom hrabiny Wiśniewskiej występuje często w akwarelkach naszego wybitnego prymitywisty Nikifora Krynickiego. Ten świetny artysta ale biedny człowiek, malował codziennie na promenadzie w Krynicy. Malował na czym się dało: a to na odwrociu opakowań większych paczek papierosów, a to na odwrociu okładek ówczesnych książek i kalendarzy, a to na różnych znalezionych dokumentach, np. świadectwach komunijnych. ![]() ![]()
To awers i rewers jednej z wielu akwarelek Nikifora, które sprzedałem w moim antykwariacie w r. 2017.
* * *
W roku 2018 był w moim antykwariacie (i szybko się sprzedał) olej na płótnie malarza francuskiego o nazwisku Maurice Barle, który żył w latach 1903 - 1961. Malował on przede wszystkim francuskie pejzaże, szczególnie widoki z basenu Morza Śródziemnego. Ten obiekt mieścił się więc w głównym nurcie jego twórczości.
Moi klienci często pytają o "historię obiektu". Ta niemiecka wklejka na podobraziu francuskiego pejzażu z wojenną datą - mówi o historii obiektu wiele.
* * * W r. 2018 wystawiłem na sprzedaż duży (100 x 90 cm), nieco dziwny obraz. Dziwny, bo autor świetny, a na awersie obrazu knot, natomiast na rewersie szkic drugiego obrazu z już wykończonym fragmentem (portretem dostojnika kościelnego). Autorem był Aleksander Antonowicz Rizzoni (1836 - 1902), malarz rosyjski pochodzenia włoskiego. Wywodził się z rodziny osiadłego w Rydze żołnierza napoleońskiego. Studiował w Petersburgu, Paryżu i Rzymie, zdobył tytuł akademika. Specjalizował sie w malowaniu scen kościelnych i w portretach. Jego prace są w licznych muzeach europejskich, a sam Rizzoni pod koniec życia osiadł w Italii. Znam 60 notowań aukcyjnych jego obrazów, wśród nich jest 13 portretów różnych kardynałów. I właśnie w tym momencie dochodzimy do sedna sprawy: proszę się przyjrzeć zdjęciom zamykającym ten felieton. Widać wyraźnie, że kobieta na awersie jest brzydka, bo... zepsuł ją jakiś marny restaurator obrazu. Miała to być "Lukrecja", postać mityczna, ale obecna w literaturze i sztuce nowożytnej, np. bohaterka poematu Szekspira "Gwałt na Lukrecji". No dobrze, brzydka, nie sprzedała się... Ale z tyłu obrazu właściciel odkrył (niby)szkic portretu dostojnika kościelnego. Można jednak przyjąć, że to był gotowy, namalowany ostatecznie portret, który później został z nieznanego powodu zamalowany. Twarz namalowana bardzo wyraziście, połączona z ołówkowym zapiskiem na blejtramie, zapiskiem, który się urywał w połowie drugiego slowa: "Cardinale Casi..." dał wiele do myślenia właścicielowi obrazu. Doszedł do wniosku, że to nie kto inny, tylko jeden z założycieli Lubelskiego Uniwersytety Katolickiego (co miało miejsce w 1918 roku) - ówczesny kardynał Achilles Ratti - późniejszy papież Pius XI !!! Ten domysł potwierdził badający obraz historyk sztuki z Muzeum Narodowego w Warszawie. Obrazem nawet zainteresował się Senat Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, później Nuncjatura Apostolska w Warszawie, ale jak dalej się sprawy potoczyły, nie wiem. Wiem jednak z całą pewnością, że warto, a nawet TRZEBA skrupulatnie oglądać podobrazia, bo kryją wiele tajemnic i syndrom hrabiny Wiśniewskiej może wzbogacić wiedzę, historię, lub zgoła może wzbogacić właściciela obrazu. ![]() ![]() ![]() Awers i rewers obrazu "LUKRECJA" Jacek Bukowski ![]() Odwiedziny: 1231 Copyright by SMARTNET |