Gości online:   3

       

 

MIĘDZY GALERIĄ A ANTYKWARIATEM

 

W jednym z żartobliwych wierszyków nieodżałowanego Jerzego Ludwika Kerna szło to tak:

„… Miłość, młodość, dialog człowieczy -

jakież to są urocze rzeczy…!”

Pozwolę sobie na małą zmianę:

 

Forsa i dialog człowieczy - jakież to są urocze rzeczy!

 

Dzwoni telefon:

- Hobi?

- „Salon Hobby” - słucham.

- Teściowa zmarła i została stara szafa, właściwie bufet - taki kredens - panie, on ma kryształowe szyby, całe oryginalne, tylko jednej brak, i jest cały rzeźbiony, to mógłbym sprzedać, ale ile bym za niego dostał, bo wie pan…

- Przepraszam, ale jaki jest ten kredens?

- Gdański!

- Skąd Pan wie, że gdański?

- Jeden sąsiad mówił, on się zna. To ile on kosztuje?

- Kto ile kosztuje? Sąsiad?

- Nie! Kredens!

- Proszę pana, znam chyba wszystkie meble gdańskie, które są, lub były w Szczecinie. Idę o zakład, że nie ma pan tak rzadkiego mebla…

- Ale idzie o to, ile bym dostał, bo ja nie wiem, czy mi się opłaca…

- Panie - przerywam - ja znam jedną dziewczynę, czy pan wie jaka ona jest? Ładna, czy brzydka, warta grzechu czy nie? Musi pan ją zobaczyć, by ocenić - ja muszę zobaczyć mebel.

- Aha, ale tak mniej więcej?

- Mniej więcej - od 5 złotych do 50 tysięcy. No i jak?

- …To ja się namyślę…

Trzask odkładanej słuchawki.

 

                          * * *

Wchodzą do antykwariatu dwie panie w wieku (post)balzakowskim. Jedna wyjmuje z torebki foliowy woreczek zamotany gumką, odwija, pojawia się papier zamotany sznurkiem, odwija, dalej bibuła, odwija - i kładzie na ladzie dwie monety srebrne PRL z wizerunkiem papieża. Wyniosłym tonem zmusza się do oświadczenia:

- Proszę!

- No tak - mówię - papież. W katalogu w zależności od stanu zachowania 4 - 6 złotych, ale…

Nie dane mi jest skończyć, nie nadążam z wyartykułowaniem wiadomości, że to w ogóle jest niesprzedażne. Monety znikają z lady szybciej, niż się na niej pojawiły. Właścicielka odchodząc mówi do przyjaciółki:

- Phi! Chodź Zocha, w Bydgoszczy dadzą nam po cztery, ale stówy!

W tym momencie sprzedawczyni błyska refleksem:

- To może panie kupią te trzy monety, które leżą u nas po 5 złotych i sprzedadzą w Bydgoszczy po 400 złotych?

W odpowiedzi widzi plecy wychodzących.

„Do widzenia” nie słychać.

                                                                     * * *

 

Przychodzi list. Jest w nim zdjęcie i oferta roweru z pierwszych lat XX wieku. Jedno koło ogromne, drugie malutkie, siodełko wysoko. Wszystko jasne, firma BICYCLE, USA. Sięgam po katalog. Taki sam egzemplarz, dokładnie taki sam, w Nowym Jorku osiąga cenę +/- 3000 dolarów.

Czytam list dalej, szukając sumy, jakiej się spodziewa autor listu. Jest!

Właściciel życzy sobie 12 000 dolarów!

 

                                     * * *      

 Dzwoni telefon.

- Antyki Bukowski, słucham?

- Kupuje Pan antyki?

- 90 % biorę w komis, kupuję tylko wybrane obiekty.

- Ale ja potrzebuję natychmiast pieniędzy.

- Ale ja nie jestem lombardem.

- To pocałuj się Pan w dupę!

 

 Myślę sobie: jasna cholera, ludzie - co się z Wami porobiło????

 

 Jacek Bukowski

Drukuj | Powrót do listy


stat4u

Odwiedziny: 2836

Copyright by SMARTNET