Gości online: 4 ![]() ![]() ![]() ![]() |
MIĘDZY GALERIĄ A ANTYKWARIATEM
Pan W. był w moim antykwariacie szczególnie mile widzianym gościem. Mało, że przynosił same smaczne rzeczy (a to jakieś dwie Miśnie, a to kawałek dobrej rodowej biżuterii, a to jakiś doskonały starodruk), to jeszcze był sympatycznie gadatliwy i zawsze zostawiał po sobie jakąś wyborną anegdotkę z własnego życia. Kiedyś pan W. cofnął się wspomnieniami do okresu przedwojennego i opowiedział mi
Jak Rosenkranz załatwił Apfelbauma.
Otóż pan W. jako bardzo młody człowiek chcący poświęcić się bankowości, zgłosił się w Łodzi do właściciela kilku hurtowni i składów materiałów łokciowych, pana Rosenkranza, z propozycją odbycia u niego miesięcznej praktyki w stosownym zakresie. Bezpłatnej praktyki! Takiej propozycji oczywiście pan Rosenkranz nie mógł odrzucić; młody aplikant praktykę odbył. Starał się widać bardzo, bo pryncypał na odchodnym potraktował go wyróżnieniem: „Chodź pan! - powiedział - pokażę panu ten mój interes, co on mnie największe pieniądze robi, a co go pan jeszcze nie widziałeś!” Okazało się, że pan W. został zaszczycony obejrzeniem ogromnej hurtowni, gdzie artykuły bławatne i łokciowe spoczywały w tysiącach bel na tysiącach półek. Wspólne podziwianie, liczenie i cmokanie zostało jednak niespodziewanie przerwane. Pryncypała złapał za łokieć jakiś klient i zaczęło się… „Panie Rosenkranz! Ja pana apeluję! Pan musisz mnie dać ten śmieszny resztek na kredyt! Ja zakładam hurtownię w Żyrardowie, a pan znasz Żyrardów? To jest cymes miasto, a nie jakiś Pacanów. Ja już u pana zostawił cały majątek - to pan jeszcze chcesz, żeby cały Żyrardów szedł się śmiać, że ja nie dostał na kredyt takie nic?” „Panie Apfelbaum! - ripostował p. Rosenkranz - Ten pierwszorzędny materiał pan nazywasz nic? Pan Boga w sercu nie masz - ot co! Ten cały transport, co on jest wart 20 tysięcy złotych, to pan nazywasz resztek? To ja panu powiem: zapłać pan 10 tysięcy gotówką i nic pan nie będziesz winien”.
Pan Apfelbaum uradowany zapłacił połowę i zniknął jak kamfora. Natomiast młody pan W. po chwili powiedział do pana Rosenkranza: „Ten Apfelbaum, to on już długo kupcem nie będzie.” „Dlaczego?” – żywo zainteresował się p. Rosenkranz. „Bo on splajtuje. On przecież nigdy tego - za przeproszeniem - barachła, które pan mu wcisnął nie sprzeda!” „I tu się pan mylisz młody człowieku! - radośnie wykrzyknął p. Rosenkranz - Ten Apfelbaum, to on nigdy nie przestanie być kupiec i ja mu to załatwiłem. On do śmierci będzie sprzedawał ten resztek, co go obraził nazywając nic. I jeszcze mu potem zostanie…”
* * * Wygląda na to, że każdy trafia kiedyś na „resztkę Rosenkranza”. W Galerii przy Piastów od tylu lat, od ilu ją znam, stoi w kącie pewna rzeźba. Wciąż w tym samym kącie i wciąż ta sama. Pytana o tę rzeźbę pani Zosia tylko nostalgicznie się uśmiecha… W antykwariacie „Czas” kupowałem stojak do choinki. Znalazłem go w kupce przedmiotów tak starych, że cena dawno odpadła i nawet pani Kasia, która zawsze wie wszystko - tym razem nie wiedziała ile on kosztuje… W moim „Salonie Hobby” leżą sterty polskich znaczków przedwojennych. Kupowałem je jeszcze „za komuny”, przed otwarciem antykwariatu. Nikt ich nie chce - jak je sprzedać? Nie wiem! Może wnuki… Jak dorosną… Chwileczkę! Pani Zosiu! Kasiu! Głowa do góry! Póki mamy taki towar - zawsze będziemy antykwariuszami, kupcami! Żadne kryzysy i plajty nam nie grożą… Przecież wreszcie kiedyś trzeba będzie te złogi towaru sprzedać! Niech żyje mądry Rosenkranz!!!
Jacek Bukowski
P.S. Ten felieton napisałem w 1992 roku. Jest rok 2012. Minęło 20 lat. Sprawy wyglądają tak: - Galerii pani Zosi już nie ma od lat. Splajtowała…. - Antykwariat pani Kasi jeszcze jest, ale - NIESTETY - przestanie istnieć od 1 września… Miasto wyżyłowało czynsz ponad rozumną granicę. - Zamiast „Salonu Hobby” mam od 15 lat inny antykwariat, ale do dziś nikt nie spytał o znaczki przedwojenne… Co jest u licha? Pan Rosenkranz nie miał racji?
![]() Odwiedziny: 2963 Copyright by SMARTNET |