MIĘDZY GALERIĄ A ANTYKWARIATEM
Przez kilka lat w moim pierwszym antykwariacie „Salon Hobby” wisiał przypięty do ściany zwykły kartonik z niezwykłą maksymą. Była to złota myśl świetnego artysty i wytrawnego kolekcjonera, Franciszka Starowieyskiego:
„Człowiek jest tylko epizodem
w życiu przedmiotów.”
Rzeczywiście! Znakomite spostrzeżenie! Od siebie dodałbym tylko wielki wykrzyknik.
Człowiek stworzył miliardy przedmiotów mniej lub bardziej niezbędnych i otoczywszy się nimi gotów jest przysiąc, że to on, Pan Stworzenia, rządzi ich losem i one są epizodem w jego życiu. Im częściej człowiek niszczy jakieś przedmioty - tym bardziej gotów podpisać się pod myślą przeciwną do tej, którą wyraził Starowieyski.
A guzik prawda!
Myli nas siła sprawcza siekiery, którą możemy porąbać sekreterę Ludwika XIV; zwodzą zapałki, którymi możemy podpalić starodruk i ogłupia skleroza, dzięki której możemy zgubić otrzymanego od dziadka talara. (Wspomniany guzik, siekiera i zapałki też są przedmiotami, ale zostawmy je w spokoju, nie gubmy się w wątkach.)
We wszystkich metafizycznych rozważaniach - a taki charakter ma myśl artysty zawarta w tytule tego felietonu - najważniejszy do prowadzenia dyskusji jest kąt widzenia, który należy przed dysputą ustalić. Jeśli więc umówimy się, że pominiemy przedmioty użytkowe, które z założenia tworzone są po to, by je zaraz unicestwić (jak zapałki właśnie), a nasze rozważania obejmą świat sztuki, to okaże się, że Franciszek Starowieyski nazwał tylko po imieniu zjawisko istniejące od zawsze.
Oto dywan perski z XVII w. Gdzie są ci młodzi tkacze, którzy go tkali trzysta lat temu? Gdzie są ci kupcy ze wschodnich bazarów, którzy go zachwalali i w końcu sprzedali? Gdzie są ci handlarze, którzy go na wielbłądach i koniach dowieźli do portu? Gdzie są ci marynarze, którzy go przywieźli do Europy? Gdzie są te tabuny ludzi z ponad dwunastu pokoleń (!), które dywan ten zadeptywały?
Wszystkich już dawno nie ma...
A dywan trwa.
Oto tabakierka wysadzana masą perłową. Gdzie nurkowie, którzy łowili muszlę perłową , gdzie snycerz, który ją przykrawał, gdzie rzemieślnik nadający kształt srebru, gdzie emalier, gdzie w końcu właściciele tych nosów, które tabakę z tej tabakierki wąchały?
A tabakierka sobie spokojnie leży w gablocie.
Gdzie Michał Anioł, Rublow i miliony znanych i nieznanych artystów minionych czasów? Wszystkich już dawno nie ma... Zostały ich dzieła - fantastycznie ponadczasowe, będące Wielką Sztuką lub Wielkim Kiczem, ale trwające, żyjące.
Gdy wychodzimy więc z muzeum, przypomnijmy sobie myśl Franciszka Starowieyskiego. Nawet, jeśli byliśmy tam tylko godzinę, to nie jest niestety tak, że obejrzane przedmioty były epizodem w naszym życiu. To my byliśmy epizodem w ich trwaniu. Kiedy nas zabraknie, przez ich trwanie przewiną się nasze dzieci i wnuki.
Antykwariat to nie jest muzeum.
Jednak to właśnie w antykwariacie artystyczne obiekty stworzone w różnych krajach i różnych epokach spotykają się na chwilę, by trafić do nowych właścicieli i pozwolić im na zapełnienie nowego epizodu w ich historii. Rzeźby, puzderka i szable pozwalają się dotykać byśmy mogli dotknąć śladów dłoni naszych dziadków i byśmy swój ślad potomnym na tych obiektach pozostawili.
Franciszek Starowieyski, który w moim antykwariacie nabył nie jeden, a wiele obiektów do swoich kolekcji, potrafił temat tych rozważań wyrazić aforyzmem celnym i mądrym.
Pan Franciszek też już odszedł, a Jego prace i kolekcje - trwają.
Trwają i potwierdzają słuszność myśli, że człowiek, jest tylko epizodem...
Jacek Bukowski
Franciszek Starowieyski - "Bez tytułu" - technika własna (tusz/olej)
Obiekt sprzedany w antykwariacie "Antyki Bukowski" w 2009 r.