Gości online: 4 ![]() ![]() ![]() ![]() |
MIĘDZY GALERIĄ A ANTYKWARIATEM
Objętość każdego felietonu teoretycznie może być nieskończona. Nikt i nigdzie nie zdefiniował optymalnego parametru. W praktyce jednak trzeba się trzymać jednego drogowskazu: felieton powinien się kończyć tam, gdzie kończy się skupione zainteresowanie czytelnika, a zaczyna nuda. Stąd właśnie powroty niektórych tematów, które nie zostały wyczerpane w poprzednich (poświęconych im) felietonach. Dziś wracam do rzadkich w praktyce antykwarycznej zdarzeń wesołych lub śmiesznych.
Śmichy-chichy (II)
To było równo… ćwierć wieku temu! Szykowałem się do otwarcia pierwszego prywatnego antykwariatu w Szczecinie i wymyśliłem sobie, że jednym z magnesów reklamowych będzie nocna reklama w oknie, bajkowo świecąca farbami odblaskowymi w świetle żarówki ultrafioletowej. Był rok 1988, pełen rozkwit komuny, odpowiednie farby i transformator miałem jeszcze z czasów wcześniejszych występów estradowych, ale o zakupie takiej żarówki w Szczecinie mogłem sobie pomarzyć. Wpadłem więc na - jak mi się wydawało - sprytny koncept. Udałem się do Berlina (oczywiście wschodniego, DDR-owskiego), do jedynej we wschodniej Europie produkującej takie żarówki fabryki NARVA. Wparowaliśmy z żoną energicznie do środka, a zapytany o co chodzi, odpowiedziałem bezczelnie: „O zakup światła UV”. Użyłem tej formy, bo - wstyd się przyznać - zapomniałem w tym momencie jak jest po niemiecku „żarówka”. No i ruch się zrobił wokół nas, jakbyśmy byli przedstawicielami szejka Dubaju, który chce kupić całą fabrykę. Biegały jakieś panienki, przychodzili jacyś ugarniturowani jegomoście z dyrekcji, oprowadzono nas po CAŁEJ (!!) linii produkcyjnej, wzorcowniach i wystawkach, na końcu usadzono w jakimś dekoracyjnym holu i padło pytanie podstawowe, które powinno paść na samym początku: - To ile - Herr Bukowski - tych żarówek Pana interesuje? - Jedna! - odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Rumor się zrobił taki, że nie jest wykluczone, iż od tego rumoru właśnie, padł rok później mur berliński… * * * Swego czasu miałem w antykwariacie miłego sprzedawcę, który znakomicie sobie radził. Obdarzyłem go takim zaufaniem, że upoważniony został do wystawiania faktur pod moją nieobecność, przy czym dostał kilka gotowych faktur in blanco z moim podpisem, pieczątką itd. Nie wpadłem tylko na to, by sprawdzić, jak jest u niego z językiem polskim w piśmie. Kiedyś pojechaliśmy do Wiednia na tydzień, antykwariat został pod jego opieką, a po powrocie okazało się, że nieźle nasprzedawał w tym czasie, a nawet… wystawił pierwszą w swym życiu fakturę klientowi, który kupił collage: obraz osadzony na skórze dzika. Wziąłem ten dokument do ręki i zobaczyłem obok mojego nazwiska i mojego podpisu treść następującą: „…Kąpozycja w skurze…”
* * *
Klient przed ladą miał chochliki w oczach, gdy oznajmił: - Chciałbym kupić dwa krzesła elektryczne. - O, to musi się Pan pofatygować do Ameryki, tam mają różne modele, u mnie właśnie zabrakło - odparłem, podejmując grę. - Coś się nie zgadza! - upierał się nieznajomy - Czytałem, że u Pana są! - Tak? A gdzie Pan przeczytał tę porażającą wiadomość? - W Gazecie Wyborczej! Wczoraj! Okazało się, że szczecińska mutacja Gazety Wyborczej drukująca przez dwa lata cotygodniowe moje felietony przepuściła w korekcie tzw. „literówkę”: zecer napisał „w antykwariacie są do nabycia krzesła elektryczne” zamiast „krzesła eklektyczne”. A to - dla delikwenta, który na tym siądzie - jakby nie to samo… * * *
Porządnie ubrany, skupiony mężczyzna wyjął z torby stary, poszczerbiony, dekorowany kalkomanią porcelitowy kubek i z nabożeństwem postawił na ladzie: - Widzi Pan! - Widzę. I co? - To przecież Picasso! - Tak? A jak Pan na to wpadł? - Bo czytałem, że MISTRZ nie podpisywał się na ceramice, a ten kubek jest NIEPODPISANY właśnie! -Mhmmm, ten… tego… Wie Pan, mam na zapleczu przyjęcie dostawy antyków, muszę Pana opuścić. - Tylko na odchodnym, niech Pan powie za ile go mogę sprzedać? 6 milionów będzie akurat?
No i masz babo placek! Jak ja mogłem pożegnać klienta, który ma Picassa za 6 milionów!
Jacek Bukowski P.S. Tych 6 milionów nie wymyśliłem! Tę cenę NAPRAWDĘ klient wymienił!
![]() Odwiedziny: 2341 Copyright by SMARTNET |